Mimo pandemii, świat nie zatrzymał się zupełnie i tysiące Polek i Polaków wciąż musi wykonywać swój zawód. Z narażeniem zdrowia i życia codziennie stawiają się w pracy sprzedawcy, listonosze i kurierzy, kierowcy i kolejarze, cukiernicy, piekarze, mechanicy, rzemieślnicy czy pracownicy stacji paliw, tacy jak pan Mirosław Kozłowski (56 l.) z Białegostoku (woj. podlaskie):
– Ludzie przyjeżdżają tankować skwaszeni, wyczuwa się panikę, ale przecież muszą jeździć, a my nie mamy innego wyjścia i musimy pracować dla innych. Teraz tak trzeba postępować – mówi 56-latek.
– Staram się z każdym kierowcą dzielić uśmiechem, bo już starożytni mówili, że dzień bez uśmiechu to dzień stracony – zapewnia pan Mirek.