Jak informuje PAP, do zbrodni doszło dwa lata temu w mieszkaniu w centrum Suwałk (woj. podlaskie). Konkubent oskarżonej wrócił wieczorem do domu pijany. W trakcie kłótni o pieniądze uderzył ją ręką w twarz i kopnął (przypadkowo, bo celem była konkubina) jej córkę. Wtedy 32-latka chwyciła nóż kuchenny i w lewą część klatki piersiowej zadała cios, który okazał się śmiertelny. Sąd Okręgowy w Suwałkach - jako pierwsza instancja - zmienił kwalifikację prawną czynu uznając, że kobieta działała nie z zamiarem bezpośrednim zabójstwa - jak przyjęła w akcie oskarżenia prokuratura - a z ewentualnym, czyli że używając noża i uderzając w taki sposób powinna była przewidzieć, że może dojść do zgonu. Za okoliczność łagodzącą uznał to, że 32-latka wezwała pomoc i sama próbowała ratować życie konkubenta. Skazał ją na 10 lat więzienia; orzekł też łącznie 15 tys. zł nawiązki na rzecz bliskich zmarłego (ojca i dwóch braci).
Apelacje złożyły obie strony. Obrona argumentowała, że oskarżona działała w afekcie i broniła siebie i 8-letniej wówczas córki przed bezprawnym atakiem ze strony konkubenta, chciała łagodniejszej kary; prokuratura kary surowszej - 15 lat więzienia. Oba odwołania sąd apelacyjny uznał za bezzasadne, poza zarzutem rażącej surowości kary podniesionym przez obrońcę.
Sędzia Andrzej Czapka w ustnym uzasadnieniu wyroku wyjaśniał, dlaczego prawidłowa była kwalifikacja prawna zabójstwa, ale z zamiarem ewentualnym. Przypominał, że kobieta nie odniosła w trakcie awantury żadnych poważniejszych obrażeń, a zachowanie konkubenta nie zagrażało życiu i zdrowiu ani oskarżonej, ani jej córki, co przesądza o tym, iż nie była to obrona konieczna, a tym samym - również nie można mówić o ewentualnym przekroczeniu jej granic.
Czytaj też: Sąsiedzki konflikt w Augustowie. Jedna osoba w szpitalu
Nie było też działania w afekcie, czyli sytuacji silnego wzburzenia usprawiedliwionego okolicznościami - ocenił sąd. Sędzia Czapka mówił, że kobieta była wystarczająco doświadczona życiowo i miała "powszechną wiedzę", że uderzenie nożem o ostrzu długości 20 cm, z dużą siłą w okolice serca, może skutkować śmiercią. "Zatem na ten skutek się godziła" - zaznaczył. Sąd ocenił przy tym, że przeciwko przyjęciu zamiaru bezpośredniego zabójstwa świadczy fakt, że cios był jeden, a kobieta próbowała rannego ratować. Ale karę 10 lat więzienia uznał za rażąco surową, mimo bardzo wysokiej społecznej szkodliwości zbrodni zabójstwa. Sąd apelacyjny wziął jednak pod uwagę, że oskarżona działała pod wpływem nagłego impulsu i z zamiarem ewentualnym, wyraziła skruchę i żal.
Czytaj też: Horodnianka. Tragiczny wypadek na DK 8. NIE ŻYJE kierowca opla [ZDJĘCIA]
Uwzględnił również fakt, że jest dobrą matką dwójki małych dzieci. "Więc dłuższy pobyt oskarżonej w zakładzie karnym na pewno wpłynąłby na osłabienie, czy też zerwanie więzi rodzinnych łączących ją z tymi dziećmi, a także na pewno niekorzystnie wpłynąłby na nie" - mówił sędzia, uzasadniając złagodzenie wyroku do 8 lat więzienia, czyli najniższej możliwej kary, przyjętej w Kodeksie karnym za zabójstwo.