Pożar zaskoczył pana Bogdana i jego mamę Mariannę (+80 l.) kilka minut po godz. 18. – Miałem taki piecyk w przybudówce i tam się zaczęło – opowiada 50-latek. Płomienie momentalnie pochłaniały wybudowany w latach 60. drewniany, wykończony sidingiem dom, a jego wnętrze w kilka chwil wypełniło się kłębami gryzącego dymu. – Próbowałem gasić wiaderkiem, ale zrobiło się jeszcze gorzej. Dym był taki, że oczu nie dało się otworzyć, nie było czym oddychać. Nie miałem szansy dojść do pokoju mamy i jej uratować – załamuje ręce mężczyzna. Siding topił się i kapał na ciało mężczyzny, dotkliwie go parząc. Wybiegł z pożogi w ostatniej chwili. – Paliło się jak benzyna – rozpacza pan Bogdan.
W gaszeniu pożaru wzięło udział aż 14 zastępów strażaków zawodowych i ochotników. Płomienie objęły także sąsiedni budynek, niszcząc jego dach i ścianę, a czego nie pochłonął ogień, zalała woda ze strażackich wężów. Po trwającej ponad 7 godz. akcji gaśniczej z domu pana Bogdana został tylko murowany komin. Jego 80-letnia mama Marianna spłonęła żywcem, a on sam doznał poważnych poparzeń. Pan Bogdan ma córkę, ale by nie stracić pracy, nie mógł wyjechać do niej z Szorc. Zwykle to on szykował wigilijną kolację i świąteczny obiad dla siebie i swojej mamy, a córka z rodziną przyjeżdżała w odwiedziny. W tym roku będzie inaczej. Pod swój dach mężczyznę przygarnęli sąsiedzi, Elżbieta (48 l.) i Andrzej (63 l.) Jaworowscy i to z nimi zasiądzie do świątecznego stołu. – Wyleciał z pożaru goły, w samych spodniach i skarpetkach, nic mu nie zostało. Na pewno go tak nie zostawimy – zapewniają małżonkowie.
50-latek chce odbudować odziedziczony po rodzicach dom. Aby mu w tym pomóc, można wpłacać pieniądze na stronie internetowej pomagam.pl. Prowadzona jest także zbiórka na pomoc drugiej rodzinie, która poniosła ogromne straty w tym samym pożarze na stronie szczytny-cel.pl. W sprawie pomocy można także skontaktować się ze Starostwem Powiatowym w Mońkach pod nr tel. 85/ 727-88-00.