Ksiądz Andrzej Dębski jako rzecznik prasowy archidiecezji białostockiej, kapelan Jagiellonii Białystok i współpracownik TVP bardzo często pojawiał się w internecie, telewizji czy prasie. Po sobotniej publikacji Gazety Wyborczej kariera duchownego legła w gruzach. Światło dzienne ujrzała korespondencja, którą ksiądz prowadził z kobietą poznaną w internecie. Okazało się, że duchowny do wysyłał do niej obsceniczne, wulgarne i seksualne wiadomości, a nawet filmiki. Ksiądz Andrzej Dębski przyznał w rozmowie z dziennikarzem Wyborczej, że żałuje swojego zachowania. Od duchownego odcięła się Jagiellonia i TVP. Metropolita białostocki abp. Józef Guzdek pozbawił ks. Andrzeja prawa do wykonywania jakichkolwiek posług duszpasterskich i noszenia stroju duchownego. Ponadto nakazał podjęcie terapii i pokuty w miejscu wskazanym przez Metropolitę Białostockiego. - Powodem powyższej decyzji jest skandaliczne i niegodne postępowanie księdza, które spowodowało uzasadnione oburzenie, smutek, ból i przygnębienie oraz stało się źródłem wielkiego zgorszenia - czytamy w poniedziałkowym (18.07) komunikacie wydanym przez białostocką kurię.
Na temat skandalicznego zachowania księdza wypowiedział się znany katolicki publicysta Tomasz Terlikowski, który o ks. Dębskim rozmawiał z Janem Złotorowiczem w programie Super Expressu "Raport Złotorowicza".
- Niestety w każdym środowisku, także wśród księży, znajdują się ludzie skrajnie niedojrzali, skrajnie głupi. Bo jeżeli ktoś wysyła tego typu informacje do osoby, której nawet osobiście nie zna, jeśli traktuje ją w taki sposób, liczy, że to nie wypłynie, no to jest nie tylko niedojrzały, nie tylko ma zaskakujące fantazje erotyczne dotyczące np. współżycia w gabinecie metropolity [...]. Przede wszystkim jest niebezpieczny dla innych, bo marzy o tym, żeby ludzi zniewalać, ograniczać, co w przypadku księdza jest oczywiście niedopuszczalne, bo on ma ogromną władzę, choćby w sakramencie spowiedzi - powiedział Tomasz Terlikowski.
Publicysta twierdzi, że metropolita białostocki powinien wszcząć proces kanoniczny w sprawie ks. Dębskiego i bardzo szczegółowo sprawdzić czy do kurii nie napływały wcześniej informacje na temat podobnych sytuacji. - Pamiętajmy, że ten ksiądz był także wykładowcą seminarium. Trzeba bardzo uważnie dowiedzieć się o tym, jakie treści on przedkładał klerykom w seminarium - dodał Terlikowski.