"To był istny armagedon". Teresa z Podlasia przeżyła horror. Bandyci wtargnęli do jej domu

2025-10-29 10:53

Wreszcie mogę spać spokojnie - mówi z ulgą Teresa Szmurło (60 l.) z Brzeźnicy w woj. podlaskim. Przez dwa lata żyła w lęku po brutalnym napadzie, gdy trzej mężczyźni podszyli się pod policjantów i wtargnęli do jej domu. Teraz, dzięki śladom DNA, policja wreszcie dopadła jednego z oprawców. Kobieta wierzy, że sprawiedliwość w końcu zatriumfuje.

  • Pani Teresa z Brzeźnicy przez dwa lata żyła w strachu po brutalnym napadzie.
  • Trzej mężczyźni podszyli się pod policjantów, twierdząc, że „szukają narkotyków”.
  • Wdarli się do domu, demolując wnętrze i grożąc gospodarzom.
  • Jeden z napastników poraził kobietę paralizatorem, gdy próbowała zaprotestować.
  • Po napaści życie rodziny całkowicie się zmieniło — drzwi zamykane na klucz, ciągły lęk.
  • Śledztwo trwało dwa lata. Policji udało się zidentyfikować sprawcę dzięki śladom DNA.
  • Jeden z bandytów już trafił do aresztu, a dwóch pozostałych jest poszukiwanych.

Był październikowy poranek 2023 roku, zwyczajny jak każdy inny. Jan (71 l.), mąż pani Teresy, wyszedł do obory, żeby zająć się krowami. Wtedy na podwórko wjechał samochód. - Pomyślałam, że może ktoś z gminy albo weterynarz - wspomina kobieta. - Wysiadło trzech mężczyzn. Powiedzieli, że są z policji i że muszą zrobić przeszukanie, bo „szukają narkotyków”.

- Jakich narkotyków?! - oburza się dziś Teresa. - My hodujemy krowy mleczne, nie żadne narkotyki! Ale zanim zdążyłam coś powiedzieć, oni już byli w środku.

Czytaj też: KAS zlikwidowała bimbrownię w gminie Mońki. 28-latek usłyszał zarzuty

Rzekomi policjanci zachowywali się bezczelnie i brutalnie. - Niczego nie pokazali, żadnych papierów, tylko krzyczeli, że mają prawo przeszukać dom. Wyrzucali wszystko z szaf, zrzucali rzeczy na podłogę, urwali drzwi od szafy. To był istny armagedon - opowiada pani Teresa.

Gdy próbowała zaprotestować, jeden z mężczyzn wyjął paralizator. - „Nie ruszaj się, bo cię potraktuję!” - syknął. Nie posłuchałam i zapytałam, czego właściwie szukają. Wtedy mnie poraził. - Ból był nie do opisania, jakby mnie ogień przeszył. Nie mogłam oddychać, nogi się pode mną ugięły. Myślałam, że umrę - wspomina kobieta ze łzami w oczach. Bolało jeszcze przez tydzień.

Napastnicy uciekli tak szybko, jak przyjechali. Zostawili po sobie zniszczony dom i przerażoną kobietę. — Kiedy Jan wrócił z obory, zobaczył mnie zapłakaną, wszystko porozwalane, meble połamane. To był koszmar - mówi Teresa.

Czytaj też: "Palec czy papierosy?" Emeryt podjął dramatyczną decyzję. Dziś ma i kciuka i nowe życie

Po napadzie życie Szmurłów zmieniło się całkowicie. - Drzwi zaryglowane od rana do wieczora! Jak ktoś podjeżdżał pod dom, serce mi waliło jak młotem - przyznaje kobieta.

Przez dwa lata wydawało się, że bandyci unikną kary. Aż wreszcie nadeszła wiadomość z policji. - Zabezpieczone wtedy ślady DNA doprowadziły już do jednego z napastników! - mówi z ulgą pani Teresa.

- Nie unikną sprawiedliwości. Jeden już siedzi, a dwóch pozostałych też dopadną! - dodaje z determinacją. - Teraz będę mogła wreszcie zasnąć spokojnie.

Sonda
Czy znając miejsce pobytu poszukiwanego przestępcy, poinformowałbyś policję?
Zleciła porwanie kochanki męża. Zamaskowani bandyci wciągnęli młodą kobietę do bagażnika

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki