Do krwawych wydarzeń doszło 2 września ub.r. Według śledczych, Marcin I. (42 l.) skatował 74-letniego Sergiusza Płoszczuka, zadając mu co najmniej cztery ciosy metalowym prętem. Spłoszyła go sąsiadka, gdy próbował zawlec ciężko rannego starszego pana do samochodu. Uciekł i został schwytany przez policję dopiero po całonocnych poszukiwaniach. Pan Sergiusz zmarł w szpitalu.
O pierwszej rozprawie pisaliśmy TUTAJ. 42-latek przez trwające ponad 9 miesięcy śledztwo konsekwentnie odmawiał odpowiedzi na pytania śledczych. Mówić zaczął dopiero w sądzie. Snuł historię, w której winą za śmierć 74-latka usiłował obciążyć spotkaną przez siebie turystkę Małgorzatę. Miała ona rzekomo okraść pana Sergiusza, wdać się z nim w szarpaninę i już wtedy 74-latek miał mieć rozbitą głowę, zaś Marcin I. próbował go tylko ratować.
Na kolejnej rozprawie sąd przesłuchał 27-letnią turystkę Małgorzatę. – To nieprawda – zbijała każdy z barwnych opisów oskarżonego. Przyznała jedynie, że faktycznie spotkała wtedy Marcina I., a on obiecał pokazać jej okolicę. Zaprowadził ją do pana Sergiusza, z którym wypiła dwie szklaneczki domowego wina. Kiedy jednak Marcin I. zrobił się względem niej nachalny, opuściła towarzystwo i poszła na kwaterę agroturystyczną. Dopiero następnego dnia dowiedziała się o mrocznych wydarzeniach.
– Rano poszłam do sklepu, spod którego zabrali mnie policjanci. Wystraszyłam się, bo pomyślałam, że to ten Marcin nasłał na mnie kumpli z zemsty, że z nim nie poszłam – opowiada „Super Expressowi” pani Małgorzata.
– A nie szliśmy za ręce? A nie całowałaś mnie? – wykrzykiwał do niej w sądzie Marcin I.
Turystyka wszystkiemu zaprzeczyła. Ostatecznie oskarżony machnął ręką i zamilkł. Sąd zwolnił 27-latkę do domu.
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj!