Sytuacja miała miejsce nad ranem w czwartek, 21 grudnia. - Dyżurny suwalskiej komendy otrzymał niecodzienne zgłoszenie. Wynikało z niego, że na drodze ekspresowej S61, kilka kilometrów przed zjazdem na Raczki, zepsuła się karetka pogotowia. Jej załoga musiała pilnie przewieźć do suwalskiego szpitala lek dla noworodka - przekazała suwalska policja.
Nie było chwili do stracenia. Każda minuta zwłoki mogła zaważyć na zdrowiu i życiu maleńkiego dziecka. Policjanci włączyli sygnały w radiowozie i ruszyli w kierunku karetki pogotowia. Jechali nawet pod prąd, by jak najszybciej dotrzeć na miejsce! Objazd bowiem znacznie wydłużyłby ich czas dojazdu, co zagrażałoby życiu dziecka.
- Po dojechaniu na miejsce do radiowozu wsiadł ratownik z lekiem i chwilę później wszyscy byli już w drodze do suwalskiego szpitala. Dzięki szybkiej reakcji suwalskich policjantów noworodek otrzymał lek na czas - poinformowała policja.
Polecany artykuł: