W minioną niedzielę na jednym ze strzeżonych parkingów w Białymstoku pojawiła się białoruska ciężarówka. Jej kierowca, 55-letni Białorusin, spowodował po pijanemu kolizję. Następnego dnia, gdy wyszedł z policyjnego aresztu, razem z kolegami przyjechał na parking, aby odebrać samochód. - Wykorzystując moment, w którym dozorca poszedł wystawić rachunek za holowanie i parking, jeden z mężczyzn mając zapasowe kluczyki, wsiadł do tira i próbował wyjechać z parkingu - informuje oficer prasowy KMP w Białymstoku. Słysząc pracę silnika, dozorca próbował zamknąć bramę. Wówczas 55-letni Białorusin wraz z innym wspólnikiem rzucili się na dozorcę, aby go powstrzymać. - W tym czasie trzeci z mężczyzn wyjechał ciężarówką z terenu parkingu bez opłaty i odjechał w kierunku Augustowa. Natomiast Białorusin wraz ze wspólnikiem wsiedli do busa i pojechali za ciężarówką - kontynuuje oficer prasowy. Czytaj też: Podlaskie: Strażacy OSP pohańbili mundur. Damian zrzucał winę na szwagra [ZDJĘCIA, WIDEO]
Ostatecznie wszyscy mężczyźni trafili do policyjnego aresztu. To oprócz Białorusina, także 44-letni mieszkaniec województwa dolnośląskiego i 40-letni mieszkaniec woj. lubelskiego. Mężczyźni usłyszeli zarzuty zmuszenia do określonego zachowania przy stosowaniu przemocy. Za to przestępstwo grozi im kara do 3 lat pozbawienia wolności. Czytaj też: Łomża. Młoda kobieta 3 godziny rozmawiała przez telefon. Potem była w szoku