Białystok. Mężczyzna podejrzany o zastrzelenie psa swojej matki. Twierdzi, że go tylko zakopał

i

Autor: Pixabay Białystok. Mężczyzna podejrzany o zastrzelenie psa swojej matki. Twierdzi, że go tylko zakopał

Białystok. Mężczyzna podejrzany o zastrzelenie psa swojej matki. Twierdzi, że go tylko zakopał

2021-06-25 7:51

Przed Sądem Rejonowym w Białymstoku rozpoczął się w czwartek proces 39-latka oskarżonego o zabicie ze szczególnym okrucieństwem psa swojej matki. Według śledczych, zwierzę zostało zastrzelone z nieustalonej broni śrutowej. Oskarżonemu grozi do 5 lat więzienia. Przestępstwo zgłosiła w październiku 2020 roku matka tego mężczyzny. Informowała wówczas policjantów, że podejrzewa syna o zabicie jej psa, wskazała też miejsce zakopania zwłok zwierzęcia na jej posesji.

Okazało się, że przyczyną śmierci niedużego psa (mieszańca) była rana postrzałowa. Śledztwo w tej sprawie prowadziła Prokuratura Rejonowa Białystok-Południe. Oskarżyła 39-latka o uśmiercenie psa ze szczególnym okrucieństwem, za co grozi do 5 lat więzienia. W czwartek ruszył proces w tej sprawie. Rozprawa była jawna, ale z wyłączeniem osobistej obecności dziennikarzy (mogli jednak zostawić sprzęt nagrywający) z uwagi na stan zagrożenia epidemiologicznego i związane z nim ograniczenia. Oskarżony do zarzutów nie przyznał się. Utrzymuje się z pracy dorywczej i oszczędności, był karany. Przed sądem mówił, że w czasie, gdy doszło do zabicia psa nie mieszkał na stałe w domu, bo był w konflikcie z byłą już konkubiną. "Wróciłem do domu, dowiedziałem się o całej sytuacji, piesek leżał na końcu działki. Wróciłem i powiedziałem, że chyba ktoś go otruł i nie wiedziałem, że on zastrzelony jest. I po prostu go zakopałem" - wyjaśniał w czwartek oskarżony. Zapewniał, że ze śmiercią zwierzęcia nie ma żadnego związku. "Jestem niewinny" - mówił. Czytaj też: Puszcza Knyszyńska. Młoda kobieta była przerażona. Kurczowo trzymała się drzewa. Pomoc nadeszła w samą porę

W wyjaśnieniach złożonych w śledztwie mówił, że na posesji był jeden duży, należący do niego pies i "jakieś dwa mniejsze", twierdził że nie wie czyje, które często uciekały z posesji, na co zwracali uwagę sąsiedzi. "To nie ja go zabiłem, ja go znalazłem. W domu nie ma żadnej broni, ja jej nigdy nie miałem" - wyjaśniał w śledztwie.

Pytany przez sąd, dlaczego zakopał zwłoki zwierzęcia powiedział, że chciał postąpić humanitarnie. Dopytywany przez obrońcę dodał też, że wcześniej ten pies kilka razy go ugryzł, ale nie przyszło mu do głowy, żeby zwierzę za to "ukarać". "Ja zwierzęta lubię całe życie. Mam w domu psa, mam kota" - zapewniał.

Czytaj też: Rolnicy. Podlasie. Gienek i Andrzej do fanów: W tym dniu nie przyjeżdżajcie!

W ramach postępowania dowodowego sąd przesłuchał też w czwartek matkę 39-latka oraz jego byłą konkubinę. Matka mężczyzny mówiła m.in. że ówczesna partnerka syna przekazała jej informację, że ten zastrzelił jej psa. "Zastrzeliłem tego, co mnie napadał i gryzł i kto dla mnie zrobi krzywdę, tak samo zostanie zastrzelony" - tak, według jej zeznań, miał wówczas powiedzieć oskarżony.

Kraków. Znaleźli na mrozie psa ze ZWIĄZANYM PYSKIEM!

Pytana o relacje z synem mówiła, że żyją w zgodzie, ale zaznaczyła, że "pod wpływem alkoholu jest on nieprzyjemny". Była konkubina oskarżonego zeznała, że jej ówczesny partner wszedł do domu i powiedział, że "zrobił porządek z tym kundlem". "Nie widziałam tego na własne oczy, martwego psa widziałam" - powiedziała.

Sąd odroczył proces do połowy października. Chce wówczas przesłuchać dwoje świadków ale też biegłych, którzy przeprowadzili sekcję zwłok psa; chodzi o okoliczności i przyczynę śmierci zwierzęcia.

Sonda
Czy zdarzyło ci się kiedyś zostawić psa zbyt długo w aucie?