Sąd pierwszej instancji skazał całą siódemkę na kary od pół do roku więzienia (w sześciu przypadkach w zawieszeniu), uznając ich za winnych m.in. czynnej napaści i naruszenia nietykalności interweniujących policjantów. Sześć osób ma zapłacić po 500 zł nawiązki policjantowi, który odniósł najpoważniejsze obrażenia (został m.in. uderzony jakimś przedmiotem, na krótko stracił przytomność), a w procesie miał status oskarżyciela posiłkowego.
Jak informowała wtedy policja, nietrzeźwi pseudokibice początkowo szarpali się między sobą, ale gdy zobaczyli mundurowych - agresję zwrócili przeciwko nim. Policjanci zostali zaatakowani przez kilkudziesięciu agresywnych mężczyzn (z ustaleń śledztwa wynika, że grupa liczyła od 20 do 40 osób), którzy rzucali w stronę funkcjonariuszy kuflami, krzesłami, stołami. Do szarpaniny z policjantami doszło, gdy został przez nich zatrzymany jeden z agresywnych mężczyzn. Czytaj też: Białystok: Młoda kobieta siedziała w kącie na klatce schodowej. Mówiła coś strasznego
Apelacje złożyli wszystkie strony. Obrońcy wnioskują o uniewinnienie, prokuratura chce kar surowszych, bo po 3 lata więzienia i do tego we wszystkich przypadkach bez zawieszenia. Pełnomocnik poszkodowanego policjanta chce 35 tys. zł zadośćuczynienia dla funkcjonariusza, który jest niezdolny do dalszej służby (stwierdzono u niego zespół stresu pourazowego). W poniedziałek przed białostockim sądem okręgowym strony wygłosiły mowy końcowe. Obrońcy argumentują, że zdarzenie było bardzo dynamiczne i krótkie (trwało ok. dwóch minut), wszyscy kibice wyglądali niemal identycznie, bo ubrani byli w klubowe barwy Jagiellonii, a ich grupa liczyła kilkadziesiąt osób.
- Czas trwania, strój, sposób rozpoznawania sprawców (po zapisach monitoringu - PAP) nie pozwala rozwiać wątpliwości odnośnie uczestnictwa w tym zdarzeniu (...). Sąd oparł się wybiórczo na materiale dowodowym, a mianowicie na wybranych fragmentach zeznań pokrzywdzonych funkcjonariuszy policji - mówiła mec. Monika Matulewicz-Rutkowska.
Czytaj też: Atak nożownika w centrum Białegostoku. Zaatakował od tyłu
Przekonywała, że jej klienci, którzy do zarzutów nie przyznają się, "w tłumie byli, ale niczego nie robili, co mogłoby wpłynąć na zdrowie funkcjonariuszy, nie utrudniali ich czynności". Odnosząc się do wysokości kar, które proponuje prokuratura, mówiła, że od zdarzenia minęło prawie pięć lat, oskarżeni byli wówczas bardzo młodzi, nie popełnili w tym czasie przestępstw, prowadzą ustabilizowane życie, skończyli szkoły i pracują.
Obrońcy, ale i prokuratura chcą oddalenia wniosku o zadośćuczynienie dla policjanta; w ich ocenie nie da się bowiem ustalić, który ze sprawców jest odpowiedzialny za konkretne obrażenia. Odnosząc się do argumentów obrońców, prokurator Piotr Grębowski mówił, że oskarżonych rozpoznali świadkowie, są też zapisy monitoringu. - Rzeczywiście osoby te były w podobnych strojach, ale jednak nie w takich samych, bo stroje kibiców Jagiellonii, chociaż podobne w kolorystyce, to jednak nie są identyczne - mówił.
Pełnomocniczka poszkodowanego policjanta uważa, że oskarżonym można przypisać współsprawstwo; a to oznacza ich wspólną odpowiedzialność karną, nawet gdy konkretnej osobie nie daje się przypisać konkretnego zachowania. "Jak wynika z zebranego materiału dowodowego, brali oni aktywny udział, a na pewno akceptowali działanie pozostałych współsprawców w napaści na funkcjonariuszy policji. Przy takich ustaleniach nie ma więc znaczenia, które konkretnie działanie podjęli konkretni oskarżeni" - mówiła mec. Karolina Cardozo-Barajas.
Czytaj też: Żebrał pod sklepem na Zielonych Wzgórzach. Mówił, że jest uchodźcą z Ukrainy
W jej ocenie, 35 tys. zł zadośćuczynienia to kwota, która pozwoli na "złagodzenie doznanych cierpień i wyrządzonej krzywdy". Wyrok ma być ogłoszony na początku kwietnia.