Dwa lata temu na oznakowanym przejściu dla pieszych w Białymstoku zginął 59-letni mężczyzna. Samochodem kierował 25-latek. Sprawa zakończyła się w 2024 roku prawomocnym wyrokiem, który utrzymał surową karę więzienia. Do potrącenia na ul. Wierzbowej doszło wieczorem. Pieszy przechodził przez pasy, gdy został uderzony przez auto. Mimo podjętej akcji ratunkowej, odniesione obrażenia okazały się śmiertelne. Prokuratura zarzuciła kierowcy naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym oraz spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Dodatkowo mężczyzna odpowiadał za posiadanie narkotyków i prowadzenie pojazdu w stanie po użyciu środka działającego podobnie do alkoholu.
25-latek przyznał się do posiadania środków odurzających i do spowodowania wypadku, ale zaprzeczał, by w chwili zdarzenia był pod ich wpływem. Biegli ocenili ten wątek jako wykroczenie. W śledztwie mężczyzna tłumaczył, że jechał z dwiema koleżankami z jednego osiedla na drugie, z prędkością około 50 km/h. - Zobaczyłem pieszego, który szedł z lewej strony. On już był na pasie, którym jechałem (...), kiedy go zobaczyłem, zacząłem hamować, ale nie zdążyłem, bo była za mała odległość - mówił wtedy kierowca.
Tragedia rozegrała się tuż przed świętami. - Wieczorem piekłam świąteczne pierniczki. Wcześniej rozmawiałam z tatą, który już kupił choinkę i zamierzał gotować swoje popisowe dania z ryb. Kiedy odebrałam telefon, myślałam, że tato chce coś skonsultować - mówiła w rozmowie z reporterem Super Expressu pani Wioleta. Niestety, to partnerka taty zakomunikowała, że pan Bogdan miał wypadek. Pod oknem swojego mieszkania, na oświetlonym przejściu dla pieszych został potrącony przez mercedesa. Po reanimacji, w bardzo ciężkim stanie, został odwieziony do szpitala. Lekarze byli bezradni. Obrażenia były zbyt poważne.
Sąd Rejonowy w Białymstoku skazał 25-latka na 2,5 roku pozbawienia wolności, orzekł 5-letni zakaz prowadzenia pojazdów i zasądził 5 tys. zł nawiązki na rzecz rodziny zmarłego. Obrona złożyła apelację, żądając złagodzenia kary lub uchylenia wyroku i ponownego procesu. Sąd Okręgowy w Białymstoku oddalił apelację. - Wystarczyło tylko skupić się na drodze - mówił sędzia. Zwracał uwagę, że pieszy był dobrze widoczny i kierowca miał możliwość, by go dostrzec i wyhamować.