Jak informuje Prokuratura Krajowa, były szef ABW Krzysztof B. miał nie dopełnić obowiązków służbowych w 2007 r. Zawiadomienie w tej sprawie złożyła sama Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Funkcjonariusz, którego Krzysztof B. miał zatrudnić w 2007 r. jako swojego doradcę miał posługiwać się podrobionym świadectwem ukończenia studiów.
"Zgromadzony w sprawie materiał dowodowy wskazuje na to, że ówczesny Szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego – Krzysztof B. 20 grudnia 2007 roku wydał rozkaz personalny. Na jego mocy jeden z pracowników cywilnych ABW z dniem 21 grudnia 2007 roku został przyjęty do służby w Agencji i mianowany funkcjonariuszem w służbie stałej na stanowisku Doradcy Szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Do zatrudnienia doszło pomimo tego, że w toku postępowania sprawdzającego przeprowadzonego na podstawie wówczas obowiązującej ustawy z 22 stycznia 1999 roku o ochronie informacji niejawnych, mającego poprzedzać akt mianowania, ustalono, że kandydat uzyskał i posługiwał się stwierdzającym nieprawdę dokumentem – świadectwem ukończenia studiów podyplomowych w Instytucie Organizacji i Zarządzania w Przemyśle „ORGMASZ” z siedzibą w Warszawie" - informuje PK.
>>> Białystok: 11 osób na ławie oskarżonych. Chodzi o nielegalne automaty do gier
Zatrudniony przez B. funkcjonariusz pełnił służbę od 2007 do 2015 r. Zarabiał na tym stanowisku nawet kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie. Łącznie przez cały okres zatrudnienia osiągnął dochód prawie 2 milionów złotych. Dodatkowo zasiadał on w radach nadzorczych, co przyniosło mu dodatkowy zarobek w wysokości 271 tys. złotych. Prokuratura Rejonowa w Białymstoku w toku śledztwa ujawniła, że Krzysztof B. pomimo wiedzy o możliwości popełnieniu przestępstwa przez jego doradcę nie złożył odpowiedniego zawiadomienia.
Krzysztof B. stawił się 31 lipca w Prokuraturze Regionalnej w Białymstoku, gdzie przedstawiono mu zarzuty z art. 231 par. 2 kodeksu karnego i z art. 304 par. 2 kodeksu postępowania karnego. Byłemu szefowi ABW grozi do 10 lat pozbawienia wolności. Do stawianych mu zarzutów oskarżony odniósł się po wyjściu z prokuratury. Przyznał, że zarzuty są zmyślone i nieprawdziwe.