Pościg za kurierem

Dwie osoby nie żyją. Samochód koziołkował przez 40 metrów. W środku 11 osób. Areszt dla kierowcy

2023-05-08 11:08

Kierowca, któremu prokuratura zarzuciła doprowadzenie do wypadku, w którym zginęły dwie osoby, a dziewięć zostało rannych, trafił na 3 miesiące do aresztu. Osobowa toyota, którą prowadził, wypadła z jezdni i dachowała. Autem podróżowali nielegalni migranci.

Obywatel Uzbekistanu przewoził nielegalnych migrantów pochodzących z Afganistanu. O zarzutach i areszcie dla podejrzanego 34-latka poinformował PAP w poniedziałek szef Prokuratury Rejonowej w Hajnówce Jan Andrejczuk. Do wypadku przed godz. 10 rano w piątek (5.05), przed miejscowością Soce, na drodze wojewódzkiej nr 685 z Hajnówki do Zabłudowa. Auto zjechało z drogi i dachowało. Na miejscu zginął jeden z pasażerów. Kierowca toyoty rav4 i dziewięć innych osób trafiło do szpitali. W sobotę w szpitalu zmarła druga osoba, kolejny pasażer.

Kierujący toyotą uciekał przed funkcjonariuszami straży granicznej. W okolicach Soc toyota wypadła z drogi i dachowała. Jak poinformował PAP prok. Andrejczuk, pochodzący z Uzbekistanu (mieszkający w Polsce) kierowca podejrzany jest o nieumyślne doprowadzenie do katastrofy w ruchu lądowym oraz o pomocnictwo do nielegalnego przekroczenia granicy przez grupę dziesięciu obywateli Afganistanu. Według dotychczasowych ustaleń, 34-latek nie zachował szczególnej ostrożności, nie dostosował prędkości do warunków na drodze, na łuku stracił panowanie nad autem, zjechał na lewą stronę drogi wpadając do przydrożnego rowu, uderzając w jego skarpę, po czym toyota dachowała. Samochód koziołkował przez ponad 40 metrów i zatrzymał się na dachu.

Drugi zarzut dotyczy tego, że w okolicach miejscowości Nowosady (ok. 25-30 km od miejsca wypadku) zabrał grupę nielegalnych migrantów, obywateli Afganistanu po przekroczeniu przez nich granicy z Białorusią i przewoził ich w głąb Polski.

Za pierwsze przestępstwo grozi do 10, za drugie - do ośmiu lat więzienia. Podejrzany przyznał się i złożył wyjaśnienia. Prokuratura wystąpiła o jego areszt na trzy miesiące, który sąd zastosował. Prokuratura obawiała się, że podejrzany może uciec do Uzbekistanu, gdzie jest jego rodzina. Prokuratura wciąż zbiera dowody we wszczętym śledztwie. Części pasażerów nie udało się jeszcze przesłuchać, ze względu na stan ich zdrowia - dodał prok. Andrejczuk.

Sonda
Czy zapora na granicy z Białorusią spełnia swoje zadanie?
Imigranci zdemolowali busa. W środku jechało 37 osób