23 października 1989 roku w miejscowości Jeńki (pow. wysokomazowiecki) doszło do potwornej zbrodni, która wstrząsnęła mieszkańcami całego regionu. W lesie znaleziono dwa ciała: 11-letniej Moniki i 9-letniego Janusza. Rodzeństwo zostało zamordowane. Dziewczynkę prawdopodobnie uduszono sznurem od skakanki, a wcześniej wykorzystano. Jak podaje "Gazeta Współczesna", sprawca zaatakował ją jako pierwszą, gdy szła samotnie lasem. Jej brat pojawił się nagle. Zginął, bo wszystko widział.
W 1990 roku śledztwo umorzono. Dopiero w 2018 policjanci z podlaskiego "Archiwum X" ponownie zajęli się wyjaśnianiem tej potwornej zbrodni. Jak podaje "Współczesna", prokuratura ustaliła, że prawdopodobnym sprawcą jest sąsiad zamordowanego rodzeństwa. W 1989 roku miał on 13 lat, więc zgodnie z przepisami, będzie odpowiadał przed sądem dla nieletnich.
- Cały materiał warsztatowy, który zgromadzono w śledztwie, wskazuje na to, że sprawcą czynu karalnego polegającego na zgwałceniu dziewczynki, a także zabójstwa obydwojga dzieci, jest mieszkaniec wsi Jeńki, który wówczas był nieletni. Miał 13 lat. Całość materiałów została przekazana do sądu rodzinnego do spraw nieletnich w Wysokiem Mazowieckiem - przekazał dziennikarce "Gazety Współczesnej" prokurator Rafał Kaczyński.
Polecany artykuł:
Gazeta podaje, że 44-letni dziś Dariusz K. nie usłyszał zarzutów, bo z formalnego punktu widzenia nie jest nawet osobą podejrzaną. Nie wiadomo też czy przyznał się do winy. O wyroku zdecyduje sąd rodzinny. Gdyby uznał, że jest winny popełnionej zbrodni, może usłyszeć upomnienie, nakaz wykonania określonych prac lub otrzymać nadzór kuratora lub rodzica. Nie mógłby nawet trafić do poprawczaka, bo taka placówka nie przyjmuje osób powyżej 21 roku życia.