Śmierć maleńkiej Blanki (+9 msc.) wstrząsnęła mieszkańcami Olecka (woj. warmińsko-mazurskie) w czerwcu 2019 r. Policjanci znaleźli wówczas w mieszkaniu Anny W., leżące w łóżeczku owinięte w kocyk zmaltretowane zwłoki jej córeczki. – Niemowlę miało serce przebite żebrem, mogło być uderzane młotkiem lub wałkiem – mówił wtedy Ryszard Tomkiewicz, ówczesny rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Suwałkach. Sekcja zwłok wykazała, że Blanka oprócz licznych urazów i siniaków na ciele, miała też połamane żebra, stłuczone płuca i serce, a bezpośrednią przyczyną jej śmierci było gwałtowne uduszenie. Według biegłych dziewczynka musiała być katowana przez wiele miesięcy, ponieważ miała wygojone złamania pięciu żeber! Przeczytaj także: Malutka Blanka nie przeżyła tortur. Prokuratura oskarża jej matkę
Mundurowi zatrzymali matkę dziewczynki. Do aresztu trafił też ojciec dziecka, Grzegorz W. (45 l.), ale szybko dowiódł swojej niewinności i wyszedł na wolność. Po trwającym ponad dwa i pół roku śledztwie oboje rodzice Blanki zasiedli na ławie oskarżonych w Sądzie Okręgowym w Suwałkach (woj. podlaskie). Proces ze względu na brutalne szczegóły toczyć się będzie za zamkniętymi drzwiami. Matce-potworowi za zabójstwo grozi dożywotnia odsiadka. Ojciec Blanki odpowiada za zaniechanie opieki i narażenie córki na niebezpieczeństwo i może trafić za kraty nawet na 5 lat.
Maleńka Blanka spoczywa na cmentarzu parafialnym w Olecku. Tata ufundował jej okazały nagrobek i pamięta, by zawsze paliły się na nim znicze.