Mikołaj Busłowicz mieszka z rodziną w mieście, ale po śmierci rodziców wiele czasu spędza w odziedziczonym po nich domu we wsi Augustowo, dbając o rodzinne gospodarstwo. – Ten dom w 1955 roku zbudował mój ojciec – opowiada 57-latek. Ostatni weekend postanowił spędzić w nim razem z 17-letnim synem Damianem, uczniem liceum.
– Zanim poszliśmy spać, powiedziałem tacie, że lodówka wydaje dziwne dźwięki – opowiada chłopak. – Faktycznie, coś w niej skwierczało. Dokładnie to sprawdziliśmy, ale żadne elementy się nie nagrzewały i wszystko wydawało się w porządku. Myślałem, że po prostu się rozmraża – tłumaczy pan Mikołaj.
Polecany artykuł:
Ojciec i syn położyli się do łóżek. Po godz. 4 nad ranem pan Mikołaj obudził się i poszedł za potrzebą. Na szczęście w porę zauważył dym wydobywający się z lodówki.
– Nawet mocno się nie paliło, ale w tej panice otworzyłem drzwi do kuchni i wtedy buchnęło – wspomina mężczyzna. Pierwsze, co zrobił, to zbudził syna i wyprowadził go z pożogi. Próbował jeszcze sam gasić ogień, ale nie miał żadnych szans na walkę z żywiołem. Poparzony, mógł już tylko patrzeć, jak płonie jego ojcowizna, a chwilę potem w ogniu stają zabudowania gospodarskie. Strażacy robili, co tylko w ich mocy, ale niewiele zdołali uratować.
Polecany artykuł:
– Spłonęło wszystko. Pieniądze, dokumenty, sprzęty, pamiątki – wylicza pan Mikołaj. – Ale czort z tym! Najważniejsze, że obaj z synem żyjemy – mówi, dodając sobie otuchy. Mężczyzna chce odbudować schedę po rodzicach. – Mógłbym to zrobić własnymi rękami, pomogliby koledzy, ale z pieniędzy z renty po prostu mnie na to nie stać. Bardzo proszę o pomoc, potrzebne są deski, krokwie, płyty – apeluje 57-latek.
Osoby i firmy, które mogłyby pomóc rodzinie w odbudowie domu mogą kontaktować się w tej sprawie z Urzędem Gminy Bielsk Podlaski pod nr tel. 85 730-68-51 lub 502 187 105.