Do pobicia doszło blisko półtora roku temu na łąkach w pobliżu ul. Kluka w Białymstoku. Obrażenia zmarłego wskazywały, że sprawcy używali m.in. młotka. Zaatakowany mężczyzna był bity do utraty przytomności. Policjanci zajmujący się sprawą wytypowali trzech mężczyzn mogących mieć związek z tym pobiciem. Według aktu oskarżenia zaatakowany mężczyzna był bity, a gdy upadł, również kopany po głowie i duszony aż do utraty przytomności. Użyty był też młotek – jak opisano w zarzucie – ostrą częścią służącą do wyciągania gwoździ zadawano uderzenia m.in. w kolana. Zgon nastąpił wskutek obrażeń wewnętrznych i obrażeń głowy.
Powodem pobicia miały być zadawnione waśnie – i sąd taką motywację sprawców, określając ją przy tym mianem irracjonalnej, przyjął. Chodziło o wysyłanie przez późniejszą ofiarę do innych osób – kilka lat wcześniej – zdjęć jednego z oskarżonych, gdy ten został pobity i miał połamane nogi, wraz z obraźliwymi dla niego komentarzami.
Obaj oskarżeni nie przyznali się do zarzutów, czyli do udziału w pobiciu, które zakończyło się śmiercią. Jeden jedynie do bójki jeden na jednego z późniejszą ofiarą, drugi – tylko do spowodowania obrażeń kolan i kostek.
Śmiertelne pobicie w Białymstoku
Pierwszego z oskarżonych sąd skazał na pięć lat więzienia. To najniższa możliwa kara przy przyjętej kwalifikacji prawnej, przy której groziło nawet dożywocie. Sąd uznał, że sprawca, który walczył z późniejszą ofiarą jeden na jednego, działał z zamiarem ewentualnym (tzn., że co prawda nie godził się na skutek w postaci śmierci, ale powinien był to przewidywać), przypisał mu spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, którego następstwem była śmierć. Uznał m.in., że gdy ofiara była już nieprzytomna, oskarżony kopnął ją w twarz.
Drugiemu z oskarżonych sąd przypisał pomoc i wspieranie przy tym przestępstwie, ale też spowodowanie obrażeń ciała. Chodziło o zadawane młotkiem ciosy m.in. w kolana, gdy pobity był już nieprzytomny i – jak się później okazało – konał.
Żonie zmarłego obaj mężczyźni mają też solidarnie zapłacić 30 tys. zł zadośćuczynienia.
Sędzia: "Zachowanie nastolatków"
W ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Mariusz Kurowski kilka razy odwoływał się do motywu działania oskarżonych. Zwracał uwagę, że kierowała nimi chęć odwetu za wysłanie zdjęć i obraźliwe komentarze o trzecim z oskarżonych (jego sprawa jest wyłączona do odrębnego postępowania), a także, że w ogóle nie chodziło o polubowne rozwiązanie. - To zachowanie, które finalnie doprowadziło do śmierci człowieka, jest zachowaniem nastolatków, którzy pokłócili się przed blokiem. Ta przyczyna jest tak irracjonalna, że sąd nie dziwi się, iż funkcjonariusze policji nie chcieli na początku w nią wręcz uwierzyć. Bo jak dorosły, normalny człowiek, nie dzieciak, będzie chciał się bić gdzieś, na polu, umawiać się na pojedynek (...) tylko po to, by dać odwet jakiemuś zdjęciu sprzed 2-3 lat - mówił sędzia.