Białystok. Zemsta pijanego policjanta. Sąd Okręgowy nie ma wątpliwości, że nie można mówić o obronie koniecznej, ani nawet obywatelskim ujęciu. Sprowokowany, pijany policjant po godzinach po prostu nie wytrzymał i sam wymierzył sprawiedliwość. Jego napastnicy uciekli w popłochu, ale to mu nie wystarczyło. Zostawił żonę, pobiegł za dwojgiem z nich, wyłamał drzwi do mieszkania, pryskał gazem łzawiącym i bił. Choć to on został napadnięty, usłyszał dziś wyrok; pół roku więzienia w zawieszeniu.
Zobacz też: Roberta usunęli z seminarium. Teraz zdradza szokujące sekrety! "Ono tworzy pedofilów"
Zemsta pijanego policjanta. Jego napastnicy uciekali przerażeni. Poszło o... imię psa
Chodzi o sprawę z 2014 roku, która dopiero dziś znalazła ostateczne rozwiązanie. W czwartek mogliśmy śledzić trzeci proces, poprzednie dwa kończyły się uchyleniem przez sąd odwoławczy. Oskarżony w tej sprawie - były już - policjant z białostockiego komisariatu wracał z żoną z imprezy. Pod blokiem został zaczepiony przez mężczyzn, którzy twierdzili że ten... wyśmiewał imię ich psa! Okazało się to pomyłką, ale wystarczyło, żeby sprowokować zemstę. Bo zaatakowany policjant (miał zostać uderzony w twarz) nie tylko skutecznie się obronił, ale kiedy napastnicy wystraszeni zaczęli uciekać (żona funkcjonariusza wezwała policję), sam ruszył w pościg! Wyważył drzwi do mieszkania, w którym się ukryli, użył gazu łzawiącego i kontynuował bójkę.
Zobacz koniecznie: Wrocław. Koszmarna śmierć 25-latka po interwencji policji. Osiem osób zatrzymanych!
Polecany artykuł:
Białystok. Napastnicy w ławie poszkodowanych
Proces - dość kuriozalny. Napastnicy reprezentowali tu stronę poszkodowaną. Oskarżony policjant do zarzutów - przekroczenie obrony koniecznej i naruszenie lub rozstrój zdrowia - się nie przyznał. Sąd Rejonowy w Białystoku wyrokował w tej sprawie już dwukrotnie, ale oba wyroki były ostatecznie kasowane. Za pierwszym razem uznano, że był to przypadek obrony koniecznej i policjant został uniewinniony. Później, uznano że w istocie - do przekroczenia obrony koniecznej doszło - ale sprawę wciąż umorzono ze względu na słabą szkodliwość czynu.
Za trzecim razem Sąd Rejonowy w Białymstoku uznał, że można mówić jedynie o naruszeniu nietykalności, co jest ścigane z oskarżenia prywatnego. A karalność za takie przestępstwo już się przedawniła - zatem umorzona. Podobnie jak sprawa uszkodzenia mienia (wyważone drzwi). Ostatecznie oskarżony miał zapłacić 600 zł za szkody i koszty postępowania - razem ok. 7 tys. zł. Ale i na to rozwiązanie nie zgodziła się żadna ze stron! Obrona chciała uniewinnienia, prokuratura zaostrzenia.
W czwartek (07.10.2021) Sąd Okręgowy uznał apelację o uniewinnienie za bezzasadną i podzielił stanowisko prokuratury. Skazał oskarżonego na pół roku więzienia w zawieszeniu na 3 lata i obowiązek zapłaty 600 zł za zniszczone drzwi; do ponownego rozpoznania wraca wątek dotyczący spowodowania obrażeń u jednego z mężczyzn.
Polecany artykuł:
Sąd: Policjant nie pohamował emocji. "Zwykły samosąd"
Sąd Okręgowy w Białystoku długo precyzował swój wyrok. Podniesiono m.in. kondycję psychiczną policjanta, wskazując na wykonywany zawód i związaną z nim presję.
- Mimo, że było poza służbą, to oskarżony wykonywał zawód policjanta, a więc osoby, od której - w zakresie reakcji na takie sytuacje - wydaje się, że należałoby wymagać bardziej stonowanych zachowań, bardziej stonowanej reakcji, niż to się odnosi do tzw. zwykłego obywatela - mówił sędzia Dariusz Niezabitowski.
Ocenił, że funkcjonariusz powinien być na takie sytuacje przygotowany, powinien umieć zachować "zimną krew", a "chyba nie potrafił poradzić sobie z reakcją na to, że jako stróż prawa został przez kogoś zaatakowany.
Sąd ocenił też, że problemy z emocjami u oskarżonego "co najmniej podważają" jego kwalifikacje do dalszej służby w policji. Zaznaczył, że nie ma aprobaty dla zachowania napastników, a zwłaszcza tego z nich, który z błahego powodu wszczął awanturę, ale druga część zajścia, czyli pościg i wdarcie się do mieszkania "zasługuje na zdecydowaną dezaprobatę i negatywną ocenę ze strony sądu".