Marlena była matką dwóch dziewczynek. W kobiecie podkochiwał się 30-letni Sławomir D. z Radgoszczy. Mężczyzna zabiegał o względy kobiety, odwiedzał ją, obdarowywał prezentami, a nawet proponował wspólne życie. 22-latka ignorowała Sławka. Pod koniec października Marlena wybrała się na dyskotekę i ślad po niech zaginął. Kilka dni później jej ciało znaleziono w rowie pod nasypem kolejowym niedaleko Śniadowa. Sławomir gnębiony wyrzutami sumienia sam zgłosił się na policję i o wszystkim opowiedział. Wskazał też śledczym miejsce ukrycia zwłok. Mężczyzna był podejrzany o morderstwo. Sekcja zwłok wykluczyła gwałt.
Tajemnicza śmierć Sławka
Mężczyzna nie doczekał procesu. Pół roku później 30-latek zmarł w celi aresztu śledczego w Czerwonym Borze. Przyczyna zgonu była naturalna, a z powodu śmierci głównego podejrzanego prokuratura umorzyła śledztwo. W winę Sławka od początku nie wierzyli jego rodzice. - On był niewinny! Był kozłem ofiarnym i ktoś otruł go w więzieniu. Z grobu go nie podniesiemy, ale zrobimy wszystko, by prawda wyszła na jaw - osiem lat temu mówili naszemu reporterowi rodzice Sławka. Kilka miesięcy temu byliśmy na grobach Marleny i Sławka.