Oskarżony o brutalne ZABÓJSTWO 73-latki kryje wspólników?

i

Autor: Tomasz Matuszkiewicz / Super Express Oskarżony o brutalne ZABÓJSTWO 73-latki kryje wspólników?

Podlaskie. Oskarżony o brutalne ZABÓJSTWO 73-latki kryje wspólników? W sądzie trwa proces [ZDJĘCIA, WIDEO]

2020-11-27 9:05

Do zatrzymania podejrzanego o zabójstwo 73-letniej Stanisławy Zgutko z Hajnówki doszło w grudniu ubiegłego roku. Mężczyzna stanął przed sądem, ale śledczy są pewni, że sprawca nie działał sam, a zatrzymanie jego wspólników to tylko kwestia czasu. On jednak konsekwentnie zaprzecza, jakoby był sprawcą krwawych wydarzeń z 1 kwietnia 1996 roku i wciąż kryje swoich kompanów od mokrej roboty.

Blisko ćwierć wieku temu skrępowaną kablami i leżącą bez życia na podłodze w kuchni własnego domu 73-letnią Stanisławę Zgutko odnalazła jej córka Jolanta Olszewska (68 l.). – To był straszny widok, a dom mamy wyglądał, jakby przeszło przez niego tornado – opowiadała po latach „Super Expressowi”.

Jej mama uchodziła wówczas w okolicy za osobę bogatą, choć nie było to prawdą: wnuczka starszej pani – obecnie 53-letnia Edyta – pracowała w tamtym czasie w Niemczech, a w latach 90. ubiegłego wieku to wystarczyło, by plotka o rzekomym bogactwie kobiety rozbudziła wyobraźnię i zadziałała na bandytów niczym magnes. – Tak naprawdę zarabiałam wtedy grosze – wspomina po latach pani Edyta.

Podejrzany o zabójstwo staruszki z Hajnówki w 1994 r. po ćwierć wieku stanął przed sądem. Andrzej K. (57 l.) nie przyznaje się do winy

Starczyło jej jednak pieniędzy, by sprezentować ukochanej babci przywieziony z Niemiec flakon perfum, który po latach okazał się... jednym z najważniejszych dowodów w sprawie. Policjanci perfumy te już na początku śledztwa w latach 90. odnaleźli w domu podejrzanego Andrzeja K. – podarował je ówczesnej narzeczonej, choć w tamtym czasie nie były dostępne w Polsce. Wtedy jednak był to zbyt słaby dowód na to, by mężczyźnie postawić zarzuty.

Dopiero po 23 latach, gdy sprawą zajęło się Archiwum X i w ruch poszły nowoczesne laboratoria kryminalistyczne, Andrzej K. został zatrzymany i stanął przed sądem.

Proces ruszył we wrześniu tego roku, a na kolejnych rozprawach przesłuchiwani są potencjalni świadkowie tamtych wydarzeń. Sąd wciąż jednak ma twardy orzech do zgryzienia, bo Andrzej K. nie zamierza przyznać się do winy, ani wsypać swoich potencjalnych wspólników, o których istnieniu przekonani są śledczy.

Andrzej to był wtedy dobry, grzeczny chłopak, to my byliśmy tacy bardziej łobuziacy, jak to młodzi. Nie wierzę, że zabił – przekonywał sąd jeden ze świadków.

W tamtym czasie niejaki Jan M., ksywa chyba Biały, bo takie miał białe włosy, przechwalał się w drinkbarze w Hajnówce, że ma coś wspólnego ze śmiercią staruszki, ale on przecież już od dawna nie żyje – tłumaczył w sądzie jeden ze znajomych Andrzeja K. z tamtych lat.

Oskarżonemu grozi dożywotnie więzienie.