Włodzimierz Cimoszewicz

i

Autor: Marek Zieliński/Super Express Włodzimierz Cimoszewicz

Ruszył proces

Hajnówka. Rozpoczął się proces Włodzimierza Cimoszewicza oskarżonego o potrącenie rowerzystki. Były premier nie przyznaje się do winy

2024-03-08 16:32

W piątek rozpoczął się proces europosła Włodzimierza Cimoszewicza. Prokuratura zarzuca mu potrącenie w 2019 roku w Hajnówce rowerzystki i ucieczkę z miejsca zdarzenia. Oskarżony nie przyznaje się. "Nie spowodowałem tego wypadku" - podkreśla były premier. Ciąg dalszy procesu w czerwcu.

Do tego wypadku doszło 4 maja 2019 roku na oznakowanym przejściu dla pieszych w Hajnówce. Prokuratura zarzuciła oskarżonemu, że nieumyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym, nieuważnie obserwował drogę i nie zachował szczególnej ostrożności, zbliżając się do przejścia, zbyt późno zaczął manewr hamowania i doprowadził do wypadku; zarzuca mu też, że zbiegł z miejsca zdarzenia. Z aktu oskarżenia wynika, że potrącona 70-letnia rowerzystka miała złamaną kość podudzia, otarcia twarzy i dłoni.

Włodzimierz Cimoszewicz nie przyznaje się do zarzutów. - Nie spowodowałem tego wypadku i twierdzę, że nie można mojego zachowania po wypadku traktować jako zbiegnięcia z miejsca zdarzenia, bo ja po wypadku udzielałem pomocy poszkodowanej - powiedział w piątek przed sądem.

Powiedział też, że miała ona widoczne obrażenia, m.in. twarzy. - Co mogło spowodować wylew krwi do mózgu i dlatego uważałem, że trzeba jej udzielić jak najszybciej fachowej pomocy - podkreślił. Dodał też, że o ucieczce z miejsca wypadku można mówić wtedy, gdy intencją takiej osoby jest uniknięcie odpowiedzialności przez fakt, że nie zostanie ona rozpoznana. I podkreślił, że jest osobą powszechnie znaną w Hajnówce, a zdarzenie miało wielu świadków.

- Z tego powodu uważam, że ten zarzut jest sprzeczny ze zdrowym rozsądkiem - stwierdził Cimoszewicz. Wyraził współczucie poszkodowanej z powodu obrażeń, jakie odniosła. Śledczy informowali w wydanym po wypadku komunikacie, że poszkodowana kobieta została przez Włodzimierza Cimoszewicza i jego znajomych odwieziona wraz z rowerem do własnego miejsca zamieszkania, a następnie – za namową byłego premiera i tych znajomych – do szpitala.

Potrącona kobieta przyznała przed sądem, że nie pamięta szczegółów wypadku, m.in. tego, czy wjechała na przejście, czy rower prowadziła i czy się rozejrzała. Mówiła, że po odzyskaniu przytomności myślała, iż zasłabła, potem zorientowała się, że doszło do potrącenia. Złożyła wniosek o naprawienie szkody i zadośćuczynienie. Nie była jednak w stanie podać żądanej kwoty. W śledztwie mówiła o 7 tys. zł. Dodała, że leczenie po wypadku trwało ok. 5 miesięcy. Sąd odroczył proces do połowy czerwca. 

Wypadek w Szczecinie 17 osób rannych

Słomianka. Tragiczny wypadek. Zginęli dziadkowie oraz dwie ich wnuczki

Mateusz z Raczek przeżył wypadek samochodowy. Czeka go długotrwałą rehabilitacja. Mama 22-latka: "Z całego serca proszę o pomoc!". ZDJĘCIA: