Łukasz i Dorota byli parą od 3 lat. Oboje po przejściach, ich poprzednie małżeństwa rozpadły się. Poznali się na terapii odwykowej, pokochali, zamieszkali na parterze domu jego ojca w Brańsku (woj. podlaskie). Do tragedii doszło 7 marca 2021 roku. Według prokuratury, Łukasz R. dotkliwie pobił konkubinę powodując u niej m.in. poważne obrażenia głowy, które doprowadziły do zgonu. Kobieta zmarła dwa dni później. W tym czasie, czyli przez kilkadziesiąt godzin, konkubent nie wezwał karetki. Zrobił to dopiero jego ojciec, który mieszkał w tym samym domu.
Przez cały proces oskarżony nie przyznał się. W śledztwie i przed sądem okręgowym mówił, że kobieta wyszła z domu na godzinę, wróciła pijana i doszło do sprzeczki i szarpaniny. Mówił, że raz lub dwa razy uderzył ją w twarz otwartą ręką. Potem jednak - jak twierdził - przeprosił ją, doszło między nimi do porozumienia, wspólnie pili piwo, a nawet tańczyli. Twierdził, że kobieta straciła równowagę i uderzyła głową o podłogę z drewnianych paneli. Miała krwawić z ust i nosa. On pomógł jej się podnieść, zaniósł do łóżka i tam zostawił. Twierdził też, że następnego dnia próbował ją budzić, ale bezskutecznie, choć był pewien, że żyła. Wieczorem poszedł spać. 9 marca znowu miał ją budzić, ale gdy dotknął jej pleców, okazało się, że ciało jest zimne. - Kochałem ją, nie chciałem jej krzywdy, uderzenie o podłogę to wypadek. Jej zachowanie nie wzbudziło we mnie żadnych podejrzeń, że ze zdrowiem jest nie tak, myślałem, że się wyśpi i wstanie - wyjaśniał w śledztwie mężczyzna.
Sąd Okręgowy w Białymstoku skazał go na 10 lat więzienia. Odrzucił wersję o nieszczęśliwym wypadku. Ustalono, że gdyby pomoc nadeszła w porę, kobieta prawdopodobnie nadal by żyła. Wyrok pierwszej instancji zaskarżył obrońca, ale sąd apelacyjny utrzymał ten wyrok. Teraz Sąd Najwyższy oddalił kasację obrońcy Łukasza R.