Skazany za zabójstwo na dożywocie Marcin I. (43 l.) twierdzi, że został wrobiony jak Tomasz Komenda

i

Autor: Tomasz Matuszkiewicz / Super Express Marcin I. (43 l.) usłyszał wyrok dożywotniego więzienia

Podlaskie. „Jestem jak Tomasz KOMENDA”. 43-latek skazany na dożywocie za zabójstwo twierdzi, że został wrobiony [WIDEO | ZDJĘCIA]

2020-12-17 5:45

Marcin I. (43 l.) w czerwcu tego roku usłyszał wyrok dożywotniego więzienia za to, że stalowym łomem zatłukł na śmierć swojego 74-letniego znajomego. „Czy mogę porównać się do Tomasza Komendy? Myślę, że tak, bo ktoś celowo zatuszował dowody lub sprawców pobicia” – przekonuje w liście napisanym do „Super Expressu”. Podobną linię obrony jego adwokat przyjął w Sądzie Apelacyjnym w Białymstoku. To ostatnia szansa 43-latka na wolność.

O krwawej zbrodni, do której doszło 2 września ubiegłego roku we wsi Trześcianka (woj. podlaskie) pisaliśmy wielokrotnie. 42-letni wówczas Marcin I. odwiedził swojego znajomego Sergiusza Płoszczuka (+74 l.), który jak co roku spędzał lato w odziedziczonym po rodzicach domu w podlaskiej wsi. Mężczyzna przyprowadził ze sobą spotkaną przypadkiem turystkę spod Trójmiasta. Zostali poczęstowani nalewką, ale gdy 42-latek miał już mocno w czubie, kobieta oddaliła się do wynajmowanej przez siebie kwatery.

Podlaskie. „Jestem jak Tomasz Komenda”. Skazany na dożywocie za zabójstwo twierdzi, że został wrobiony

Wciąż nie wiadomo, dlaczego Marcin I. rzucił się wtedy na pana Sergiusza. Według śledczych skatował go metalowym łomem (sekcja zwłok wykazała, że zadał co najmniej pięć ciosów) i próbował zaciągnąć wciąż żywego starszego pana do bagażnika jego własnego samochodu. Spłoszyła go jednak sąsiadka, uciekł i został schwytany przez policję dopiero po całonocnych poszukiwaniach w lasach w pobliżu Hajnówki. Pan Sergiusz zmarł w szpitalu.

Marcin I. od początku śledztwa nie przyznawał się do winy. W czerwcu tego roku zasiadł na ławie oskarżonych w Sądzie Okręgowym w Białymstoku i początkowo odpowiedzialnością za śmierć 74-latka zaczął obciążać spotkaną przez siebie feralnego dnia turystkę - tutaj przeczytaj więcej. Sąd nie dał jednak wiary jego słowom i skazał go na dożywotni pobyt za więziennym murem.

„Policja fałszuje dowody i nakłania świadków do fałszywych zeznań”; „Nigdzie nie ma mojego DNA, ani linii papilarnych, czyli odcisków. Czy sąd może zrobić z kogoś durnia i powiedzieć, że miały prawo wyparować?”; „Kto zatuszował nagranie wideo?” – pytał w dwóch obszernych, napisanych w areszcie i przesłanych do redakcji „Super Expressu” listach, porównując w nich swoją sprawę do skazanego na 25, a uniewinnionego po 18 latach odsiadki Tomasza Komendy.

Podobnym tropem poszedł jego obrońca na rozprawie apelacyjnej i złożył wnioski m.in. o powołanie biegłych z zakresu genetyki oraz wykonanie tak zwanego eksperymentu procesowego z udziałem świadków, który miałby dowieść, że nie mogli oni widzieć zdarzeń, o których opowiadali podczas procesu.

Ostateczny wyrok w tej sprawie Sąd Apelacyjny w Białymstoku ogłosi 29 grudnia.