Koszmar

Radosław podpalił dom i zabił 3 swoich dzieci. Na pogrzebie płakała cała Choroszcz. Mija rok od potwornej tragedii

2024-02-18 5:00

Wkrótce minie rok od tragedii, do której doszło w Choroszczy koło Białegostoku. W pożarze domu zginął Radosław Z. oraz trójka jego dzieci Antoś (+3 l.), Weronika (+8 l.) i Stefanek (+10 l.). Prawda okazała się potworna. To mężczyzna był sprawcą pożaru. Płakała cała Choroszcz. "Jak dzieci odchodziły, nie widziały już pożaru, tylko aniołów" - mówił na pogrzebie ksiądz.

Rok temu w Choroszczy doszło do niewyobrażalnej tragedii. W pożarze domu zginęły cztery osoby: 45-letni Radosław oraz trójka jego dzieci. Z pożaru ocalała tylko 40-letnia Urszula. Horror miał miejsce w niedzielę 26 lutego. Policja informowała, że zgłoszenie o pożarze (było to po godz. 22) poprzedziło zawiadomienie o awanturze domowej. - Gdy funkcjonariusze jechali na miejsce, a dotarliśmy tam sześć minut po zgłoszeniu, to już niestety już ich oczom ukazał się pożar budynku na tyle duży, że oni już nie mogli wejść do środka, żeby sprawdzić, czy ktoś nie potrzebuje pomocy - powiedział nam wtedy rzecznik prasowy podlaskiej policji Tomasz Krupa. W spalonym domu strażacy znaleźli ciało Radosława oraz trójki jego dzieci: Stefanka (+10 l.), Weroniczki (+8 l.) i Antosia (3 l.). W gminie Choroszcz wprowadzono 3-dniową żałobę. Tragedia wstrząsnęła całą Polską. Tym bardziej, że od początku wszystko wskazywało na to, że to ojciec dzieci był sprawcą. W miejscu pożaru znaleziono pojemnik z łatwopalną substancją, której najprawdopodobniej użyto do wzniecenia ognia.

Wszczęte śledztwo dotyczyło dokonania zabójstwa poprzez wywołanie pożaru. Po kilku miesiącach śledztwo umorzono w związku ze śmiercią sprawcy. Sekcja zwłok wykazała, że dzieci zginęły w wyniku pożaru.

Pochodzący z Ostrołęki Radosław Z. i Urszula (40 l.) poznali się i pokochali w USA. Spędzili tam blisko 18 lat i doczekali się trójki dzieci. Ona pracowała jako pielęgniarka, on zaś jako wysoko wykwalifikowany elektryk. Wrócili do Polski rok przed tragedią. Zamieszkali w rodzinnych stronach Urszuli - w Choroszczy pod Białymstokiem. Kupili piękny, urządzony już dom. 40-latka znalazła pracę w swoim zawodzie w miejscowym szpitalu psychiatrycznym, dzieci poszły do przedszkola i szkoły. Niestety Radosław po powrocie z emigracji nie potrafił odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Mimo świetnego fachu w ręku, nie znalazł sobie zajęcia, za to coraz częściej zaglądał do kieliszka. Rodzina przez krótko miała założoną niebieską kartą. W lutym, kiedy doszło do tragedii, karta została zamknięta na wniosek małżonków.

Czytaj też: Mariusz zasztyletował matkę, żonę, córeczkę i odkręcił gaz. Rodzina miała niebieską kartę

Na pogrzebie ksiądz mówił: "Rzadko bywa, że trumna jest biała, jeszcze rzadziej, gdy są ich trzy. [...] Jedno jest pewne: dzieci są w niebie. Każdy z was może się do nich zwracać. [...] Jak dzieci odchodziły, nie widziały już pożaru, tylko aniołów, Matkę Boską, Boga. Cieszą się, widząc nas z góry" - mówił kapłan. - Masz już swoje dzieci w niebie - zwrócił się do pogrążonej w żałobie mamy Stefanka, Weroniczki i Antosia. Na grobach dzieci pojawiło się morze białych kwiatów. 

Tragiczny pożar w Choroszczy. Nie żyje ojciec i 3 dzieci
Listen on Spreaker.