Rolnicy. Podlasie. To, co w nocy przeżył Maciek z Kundzicz brzmi jak scena z horroru. W środku nocy usłyszał ryczenie krów. Po chwili na polu znalazł martwego cielaka i stojącego nad nim wilka. Według relacji hodowcy, drapieżnik długo nie reagował, choć mężczyzna świecił mu latarką po oczach. - Cały czas idę, a on nie ucieka. W końcu rusza, ale nie żeby uciekać. Idzie na ukos w moim kierunku, tak żeby mnie tylko ominąć. Zatrzymuje się co chwila i patrzy na mnie. Ostatni raz zatrzymuje się na dłuższą chwilę ok. 10 metrów dalej i w końcu odbiega w stronę bagna - relacjonuje Maciek z Kundzicz. Mężczyzna żałuje, że nie miał przy sobie wideł. Justyna, dziewczyna Maćka, była przerażona, że wilk nie bał się człowieka. Cielak był rozpruty. - Prawie nic nie zdążyły zjeść, bo najpierw stado walczyło, a potem ja przerwałem ucztę. Zabrałem byczka w łyżce pod dom. Byłem ze stadem do trzeciej w nocy - napisał w mediach społecznościowych Maciek. Niestety to był dopiero początek dramatu. Kilka godzin później zginęło kolejne ze zwierząt.
Gdy wydawało się, że jest już po wszystkim, około godz. 6 rano znowu dały o sobie znać. - Przez okno widzę jak stado pobiegło w kierunku. gdzie leżał zabity byczek. Tym razem wilki dopadły jałóweczkę. Nie zdążyły jej zabić, bo stado przegnało wilki. Wieziemy jałóweczkę pod dom. Niestety żyje jeszcze tylko ok. pół godziny. Rany nie wyglądały groźnie, ale utrata krwi i stres zrobiły swoje - dodaje przejęty hodowca.
- Wilki nie boją się już praktycznie niczego. Jest ich masa, a dzikiej zwierzyny prawie nie ma, bo wilki wybiły prawie wszystko w ostatnie dwa, trzy lata. Czy dziś przyjdą znowu ? Ile jeszcze cieląt mi zabiorą w tym roku ? Czy będę miał jeszcze co sprzedać? Takie życie na Podlasiu, gdzie nie tylko człowiek człowiekowi wilkiem...
Maciek z Kundzicz hoduje bydło rasy Highland Cattle (Szkockie Bydło Górskie). Stado liczy 35 sztuk. Ataki wilków na bydło to nie tylko smutek po stracie zwierzaka, ale także straty finansowe. - To już w sumie od jesieni cztery cielaki, czyli ok. 12 tyś. stracone - wylicza bohater serialu Rolnicy. Podlasie. Hodowca od dawna ma problem z wilkami, które atakują zwierzęta. W październiku zeszłego roku pisaliśmy o tym jak wilki zaatakowało piękną, białą jałóweczkę. - Dziś w nocy zakończyła swoje życie, brutalnie zjadana na żywca od tyłu przez wilki - napisał wtedy wstrząśnięty hodowca. Więcej o gospodarstwie Maćka przeczytacie tutaj: Rolnicy. Podlasie. Gospodarstwo Maćka z Kundzicz. "Bywam w mieście tylko jak muszę" Przypominamy, że serial Rolnicy. Podlasie można oglądać w każdą niedzielę na Fokus TV.
Kundzicze to mała miejscowość na wschodzie woj. podlaskiego, niedaleko granicy z Białorusią. Wilki od 1998 roku znajdują się pod ścisłą ochroną. Populację wilka w Polsce można oszacować na ponad 2 tys. osobników. Za zabijcie lub skłusowanie wilka grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności. Według leśników, wilki są raczej płochliwe i boją się ludzi. - Zwierzęta te widywane są w pobliżu małych gospodarstw wiejskich usytuowanych głównie w pobliżu lasu. Trzeba zdawać sobie sprawę, że taki widok to rzadkość i należy przypuszczać, że może być to związane z ich częstym i znacznym przemieszczaniem się w granicach własnego, ogromnego powierzchniowo terytorium - informuje Nadleśnictwo Białowieża.