Brzozowo. 36-letnia Beata nie żyje. Jej powieszone zwłoki znalazł syn

i

Autor: TEM/Archiwum rodzinne Brzozowo. 36-letnia Beata nie żyje. Jej powieszone zwłoki znalazł syn

Zabójstwo 36-letniej Beaty. Trwają poszukiwania jej męża. Sąsiedzi: On był tyranem, strasznie nerwowy [ZDJĘCIA]

2020-10-03 23:05

Od minionej środy trwają intensywne poszukiwania Janusza F. (49 l.), rolnika ze wsi Brzozowo niedaleko Kolna (woj. podlaskie). Wszystko wskazuje na to, że mężczyzna zabił swoją 36-letnią żonę Beatę Fiertek, upozorował jej samobójstwo, a następnie uciekł i zaszył się gdzieś w okolicy.

30 września otrzymaliśmy zgłoszenie o zamachu samobójczym dokonanym w miejscowości Brzozowo. Na miejscu ustaliliśmy jednak, że 36-letnia kobieta nie mogła sama tego dokonać, co ostatecznie potwierdziła sekcja zwłok – informuje Marcin Gajdamowicz, szef Prokuratury Rejonowej w Kolnie.

Aktualizacja: Gdzie jest poszukiwany Janusz? Sąsiedzi są przerażeni

Zwłoki Beaty Fiertek odkrył jej syn Bartosz (16 l.) tuż po powrocie do domu ze szkoły. 36-latka wisiała na postronku od krowy przewleczonym przez hak wbity w futrynę drzwi. Wcześniej zawieszano na nim huśtawkę, która służyła chłopcu do zabawy.

Z Brzozowa zniknął mąż kobiety i to jego właśnie śledczy wytypowali jako głównego podejrzanego. Zobacz ZDJĘCIE poszukiwanego mężczyzny. Prokurator Gajdamowicz zdradza, że do soboty 3 października kilkudziesięciu policjantom poszukującym mężczyzny udało się znaleźć jedynie jego samochód i telefon komórkowy.

W rodzinie Beaty i Janusza od dawna iskrzyło. – On był tyranem, strasznie nerwowy, nie szanował ludzi. U nich to nie była miłość, ale niewola. Ciągle straszył żonę i nas wszystkich, że się powiesi – mówią sąsiedzi małżonków. Chwalą jednak Janusza F. jako gospodarza. – Wystarczy spojrzeć na jego gospodarstwo. On na nim nie tyle pracował, co po prostu harował. Beata zresztą też była bardzo pracowita, ale i umiała o siebie zadbać – tłumaczą.

W maju tego roku pani Beata nie wytrzymała, porzuciła rodzinę i wyjechała. – Córka wszystko w sobie dusiła, była zamknięta i nie wiem, gdzie była przez te kilka miesięcy – mówi matka 36-latki Krystyna Parda (62 l.). Pani Beata niespodziewanie wróciła do wsi w piątek tydzień temu. Podobno miała tylko uporządkować swoje sprawy i znów wyjechać. Nie zdążyła...

W poniedziałek wyruszy w swoją ostatnią drogę i spocznie na cmentarzu w pobliskim Lachowie. Jej 16-letnim synem zaopiekowała się babcia i wujek. – Boimy się, że Janusz wróci i coś nam zrobi – mówi pani Krystyna. Domu dzień i noc pilnują policjanci.

Czytaj też: Nożem w klatkę piersiową. Ofiara cudem przeżyła. Szok w Zambrowie

Podlasie w strachu po zabójstwie 36-latki. "Boimy się, że Janusz wróci i coś nam zrobi"