O krwawych wydarzeniach w Trześciance z września ubiegłego roku pisaliśmy wielokrotnie. Według śledczych, 43-letni obecnie Marcin I. zadał 74-letniemu Sergiuszowi Płoszczukowi co najmniej cztery ciosy w głowę metalowym 65-centymetrowym prętem. Mordercę spłoszyła sąsiadka 74-latka, która widziała, jak próbował zawlec śmiertelnie rannego starszego pana do samochodu. Bandyta uciekł i ukrywał się w okolicznych lasach. Policjanci schwytali go po całonocnych poszukiwaniach. Pan Sergiusz umarł w szpitalu.
Marcin I. przez trwające ponad 9 miesięcy śledztwo milczał – zaczął mówić dopiero podczas pierwszej rozprawy w Sądzie Okręgowym w Białymstoku. Stworzył wersję wydarzeń, według której winną śmierci pana Sergiusza miała być spotkana przez niego turystka Małgorzata spod Gdańska, a on sam – według jego słów – próbował tylko ratować skatowanego staruszka. Sędzia Sławomir Cilulko (47 l.) nie dał jednak wiary jego zapewnieniom i wydał wyrok skazujący go na dożywotni pobyt za więziennym murem, a także 50 tys. zł zadośćuczynienia dla najbliższych pana Sergiusza.
– Liczba ciosów, ich umiejscowienie, rodzaj narzędzia, przekonują o metodyczności działania oskarżonego. Wyprowadził pięć ciosów, tak naprawdę dewastując czaszkę pokrzywdzonego, a każdy z tych ciosów można uznać za śmiertelny – mówił w uzasadnieniu wyroku sędzia Cilulko.
Sędzia wydając wyrok wziął też pod uwagę kryminalną przeszłość Marcina I. – w swoim 43-letnim życiu za kratami przesiedział aż 14 lat, a opuszczając więzienie, za każdym razem dopuszczał się coraz poważniejszych przestępstw.
Wyrok nie jest prawomocny, ale jeśli utrzyma się w kolejnej instancji, Marcin I. o złagodzenie kary będzie mógł ubiegać się dopiero za ćwierć wieku.
– Nikt już mojemu mężowi życia nie odda, a ja przez to wszystko jeszcze bardziej podupadłam na zdrowiu – mówi smutno żona pana Sergiusza Lucyna (70 l.).
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj!