Pogrzeb ofiar tragedii przy Kasztanowej

i

Autor: Tomasz Matuszkiewicz / Super Express

Białystok. „Jaki jest sens tej śmierci?” Pogrzeb ofiar tragedii przy Kasztanowej

2020-09-04 18:31

Joanna K. (+40 l.) i jej 10-letnia córeczka Izabela, które zginęły z ręki męża i ojca w poniedziałkowej tragedii w Białymstoku (woj. podlaskie), wyruszyły dzisiaj (4 września) w swoją ostatnią drogę. Zasztyletowanej kobiecie i dziecku towarzyszyli krewni, sąsiedzi oraz delegacje uczniów i nauczycieli ze szkoły, w której matka była nauczycielką, zaś jej córka uczennicą. – Jaki jest sens tej śmierci? – pytał w kazaniu ksiądz celebrujący nabożeństwo żałobne.

W piątkowe słoneczne przedpołudnie tłum żałobników zebrał się w kościele pw. św. Kazimierza w Białymstoku, by pożegnać dwie spośród czterech ofiar dramatycznych wydarzeń w domu przy ul. Kasztanowej. Według wstępnej hipotezy przyjętej przez śledczych, objęty zakazem zbliżania się do najbliższych Mariusz K. (+47 l.) zasztyletował w poniedziałek własną matkę Marię (+72 l.), żonę Joannę (+40 l.) i ich 10-letnią córeczkę Izabelę. Po wszystkim mężczyzna powiesił się, a w budynku doszło do eksplozji.

– Tego dnia wróciłem z urlopu, gdy nagle usłyszałem potężny wybuch – rozpoczął kazanie ksiądz celebrujący mszę żałobną. – W sercu poczułem, że muszę tam być i pobiegłem jak sprinter. Widziałem, jak ratownicy wynoszą ich ciała, modliłem się, dałem rozgrzeszenie – dodawał.

– W takich chwilach mnożą się pytania: dlaczego dziecko, którego życie dopiero rozkwita, musiało odejść? Dlaczego tak boli to rozstanie? Przecież Joanna i jej córeczka mogły cieszyć się życiem! Jaki jest sens tej śmierci? – pytał duchowny. – Joanna i Iza znają już odpowiedź, bo mogły zapytać o to Pana Boga. Tam jest im dobrze i proszą, by po nich nie płakać – pocieszał żałobników kapłan.

Po Mszy św. trumny z ciałami matki i córki zostały zabrane do rodzinnej miejscowości kobiety – obie spoczną na cmentarzu w Ustroniu na Śląsku.

Tragedia w Białymstoku. Wybuch w domu jednorodzinnym. 4 osoby nie żyją