Co wywołało eksplozję w Białymstoku

i

Autor: Tomasz Matuszkiewicz / Super Express

Co wywołało eksplozję w Białymstoku? Bomba a nie gaz wysadziła dom mordercy?

2020-09-03 5:44

Każdy kolejny dzień śledztwa w sprawie rodzinnej tragedii w domu przy ul. Kasztanowej w Białymstoku (woj. podlaskie) przynosi zaskakujące informacje. Z całą pewnością wiadomo tylko, że matka, żona i córka Mariusza K. (+47 l.) miały na ciele rany cięte i kłute od noża, zaś on sam zacisnął sobie pętlę na szyi. Następnie doszło do wybuchu, a mogła go spowodować... substancja przyniesiona przez zabójcę.

Według śledczych sprawcą tragedii był 47-letni Mariusz K. Mężczyzna zasztyletował własną matkę Marię (+72 l.), żonę Joannę (+40 l.) i 10-letnią córeczkę Izę. Potem – według wstępnej wersji – odkręcił gaz i się powiesił, a następnie doszło do wybuchu. Jego ofiary miały na ciele rany od noża, ale też ślady świadczące o tym, iż stawiły napastnikowi zaciekły opór.

Nie jest jednak pewne, czy w willi przy Kasztanowej eksplodował gaz.

– Strażacy, którzy po wybuchu weszli do budynku, usłyszeli syczenie gazu, co po chwili potwierdzili za pomocą mierników – relacjonuje bryg. Paweł Ostrowski, zastępca komendanta białostockiej straży pożarnej i dowodzący akcją ratunkową w dniu tragedii.

Po zakręceniu dopływu gazu i ugaszeniu niewielkiego pożaru strażacy odnaleźli w domu ciała ofiar.

– Nie możemy jednak z pewnością stwierdzić, że doszło do wybuchu gazu, czy też była to inna substancja. Nie wiemy też, co wywołało eksplozję. To sprawdzą biegli z zakresu pożarnictwa – dodaje bryg. Ostrowski.

Stężenie gazu było stosunkowo niewielkie, możliwe więc, że morderca przyszedł do domu z przygotowanym przez siebie ładunkiem wybuchowym.

Równie zaskakujące fakty mogą jeszcze ujawnić sekcje zwłok, które zostały przeprowadzone we wtorek. Na ich wyniki trzeba jednak poczekać.

Rodzinna tragedia w Białymstoku. Policja: To było rozszerzone samobójstwo