Tajny pogrzeb kata rodziny

i

Autor: Tomasz Matuszkiewicz/SUPER EXPRESS Tajny pogrzeb kata rodziny

Białystok. Tajny pogrzeb kata rodziny z ul. Kasztanowej

2020-09-07 5:44

Mariusz K. (+47 l.), sprawca rodzinnej tragedii przy ul. Kasztanowej w Białymstoku (woj. podlaskie), nie zasłużył ani na uroczysty pogrzeb, ani na miejsce w rodzinnym grobowcu. Ciało oprawcy skremowano, a urnę z jego prochami ukryto w tajemnicy w grobie jego dalszych krewnych. – Był tylko jego brat i ksiądz, który pomodlił się za jego duszę – opowiada świadek pochówku.

Według śledczych Mariusz K. (+47 l.) przed tygodniem zasztyletował własną matkę Marię (+72 l.), żonę Joannę (40 l.) i 10-letnią córeczkę Izabelę, zacisnął na swojej szyi wisielczą pętlę, a potem w budynku doszło do wybuchu. Żona i córka oprawcy zostały uroczyście pożegnane przez tłumy żałobników w miniony piątek, a po mszy ich ciała zostały przewiezione na cmentarz w Ustroniu (woj. śląskie). Dzień wcześniej w swoją ostatnią drogę wyruszyła matka potwora, Maria (+72 l.), która spoczęła w okazałym rodzinnym grobowców na cmentarzu św. Rocha, tuż obok zmarłego przed czterema laty męża Zenona (+81 l.).

Przeczytaj TUTAJ: „Jaki jest sens tej śmierci?” Pogrzeb ofiar tragedii przy Kasztanowej

Zagadką był dzień pochówku Mariusza K. Nie było nekrologów z datą pogrzebu, nie planowano mszy. Jak się dowiedzieliśmy, pogrzeb jednak się odbył i to tego samego dnia, co jego matki. Mężczyzna został skremowany, a urnę z jego prochami pochowano w tajemnicy pod nagrobną płytą jego dalszych krewnych.

– Grabarz odsunął środkową płytę, włożył pod nią urnę i było po wszystkim – opowiada świadek skromnej ceremonii.

Na grobowcu ktoś zapalił znicz i złożył niewielki wieniec. Nie ma jednak tabliczki z imieniem i nazwiskiem, jakby krewni chcieli wymazać 47-latka z pamięci.

Rodzinna tragedia w Białymstoku. Policja: To było rozszerzone samobójstwo